A to w ogóle inna historia. Gra na wszystkim, choć najbardziej lubi dmuchanie ręczne i ustne. W Zespole nosi absolutnie bezpodstawną ksywę „Hernik”. Te nie wiadomo, skąd taka ksywa, ale brzmi sympatycznie, więc przylgnęło. Skąd się wziął? Ano z Małopolski. I tam rezyduje, z dala od zgiełku. Wzbogaca swoimi dmuchaniami repertuar wielu krakowskich artystów (Anna Treter, Robert Kasprzycki…), sam produkuje (muzykę), pisze dla filmu i teatru (muzykę). Ma kolekcję starych radiów/radyj/radioodbiorników. Zawsze zna jakiś nowy dowcip, z reguły nawet śmieszny. Nie wiadomo, czy to z galicyjskiej atmosfery, czy z genów mu się wzięło. Zadebiutował z nami na koncercie rejestrowanym na płytę Kumple to grunt i już został jako gruntowny kumpel.