Kolejne spotkanie z jakże licznie tym razem przybyłą kulturalną publicznością – i kolejne niespodzianki. Życie Llacha zagrane na finał staje się jednym z naszych ulubionych sposobów spędzania czasu. Coraz dłuższego czasu. Już nie wiemy, kiedy przestać… A zagraliśmy w pełnym sekstecie scenicznym.
Jarek przyprowadził ze sobą kolejną Nohavicę pt. Darmodziej, oprócz tego zaskoczyliśmy naszych słuchaczy absolutnym novum w repertuarze, czyli trzema numerami Latającego Cyrku Monty Pythona. Z desek tygmonckich zabrzmiały pieśni Galaktyka (z filmu Sens życia) i Życie ma też blask (z Żywotu Briana), rozdzielone jakże nieprzyzwoitą i w ogóle koszarową, za to króciutką arią Siądź mi na twarzy – wszystkie teksty są do wglądu w odpowiedniej zakładce niniejszej strony.
Z Nohavicą robi się dziwna rzecz – pieśniarz ewidentnie gitarowo-akordowy staje się w naszych wersjach balladzistą fortepianowym (zasługa Jarka). Jeden znawca powiedział, że jest to tak nieoczekiwane, że aż frapujące.
No to dobra.