Nasza wierna Ola powiedziała, że to najlepszy koncert ZR, jaki widziała, a widziała ich już niemało… Coś niesamowitego. Publiczność wypełniła salę Teatru Korez szczelniutko, śpiewała od pierwszej piosenki (którą chytrze uczyniliśmy Króla) do ostatniej. Chór Małych Misiów-Poddanych Króla-Gości Gorylowego Zoo był nieziemski. Program był stricte Brassensowski, żadnych skoków w bok tym razem. Pozwoliło nam to odkurzyć trochę piosenek, których dawno świat nie słyszał, jako to (poza Ceną sławy) Marinette, K… podła ty, Bratek czy bardzo rzadko grany i nigdy nie nagrany przez nas Panegiryk

Droga Korezowa Widownio – dziękujemy. Dla takich chwil warto się rodzić.

Nastepny
Tygmont, Warszawa