Nowocześnie zaprojektowany gmach w jeszcze niedawno zarośniętej okolicy – i bardzo prężna załoga. Koncert prowadzony przez Tolka Murackiego był pomyślany jako półtorej godziny piosenki niegłupiej. Przed nami wystąpił Piotr Wożniak (z tych Wożniaków), stawiając na poezję. A potem już ZR z rubaszno-lirycznym Brassensem. Zawsze trochę obawiamy się takich nieznanych miejsc, domów kultury i mocno lokalnych ośrodków, bo nigdy nie wiadomo, czy publiczność wie, na co wydała pieniądze. Ale dlatego też warto w te miejsca jeździć – albo upowszechniać, albo mile się rozczarować. To akurat był ten drugi przypadek – publiczność w wieku bardzo różnym śpiewała wiele piosenek z nami, co oczywiście bardzo cieszy, choć urobek ewangelizacyjny przez to mniejszy. Koncert odbył się w czasie ciszy przedwyborczej, dlatego Król dedykowany został wszystkim biorącym wówczas udział w wyścigu do żyrandola.

Nastepny
Tygmont, Warszawa