Baliśmy się. Koncert z darmowym wstępem, zorganizowany przez władze miasta i województwa dla tych, którzy przekazali 1% podatku na organizacje pożytku publicznego – a więc publiczność niekoniecznie „nasza”, ryzyko, że przypadkowa. Koncert w nowo otwartej filharmonii, a więc wnętrzu nowoczesnym, a zarazem dość zasadniczym. I wreszcie – organizatorzy zażyczyli sobie, żeby w połowie zrobić przerwę na ciastka – a więc mozolnie w takich warunkach budowany nastrój może prysnąć.

Ale baliśmy się niesłusznie. Wprawdzie średnia wieku publiczności nic by nie wykazała, bo dominowały osoby starsze i dzieci, ale odbiór suma summarum okazał się fenomenalny. Przerwa niczego nie popsuła. Zagraliśmy nieco okrojony program Brassensowski z dwiema piosenkami sefardyjskimi na koniec części pierwszej i trzema pieśniami Llacha na początek drugiej, co pozwoliło wyciszyć ciastkowe pogwarki. Przy „Królu” jakaś młoda, na oko 5-letnia dziewoja tańczyła tuż przed sceną (pierwszy występ ZR z balecikiem!), a w bisowym „Tu wiek nie ma znaczenia” rytmiczne oklaski i radość były oszałamiające. I co się dziwić, że ludzie tu mają parę, żeby przez mur stoczni skakać.

Nastepny
Tygmont, Warszawa